Pułapki w myśleniu pedagoga szkolnego

O tym, jakie mogą być wyobrażenia nt. pracy pedagoga szkolnego, zwłaszcza na początku przygody w zawodzie


Praca pedagoga szkolnego nie należy do najłatwiejszej funkcji w szkole. Wynika to z wielu czynników, o których więcej możecie przeczytać – tutaj > Szczególnie dla młodych osób, które są prosto po studiach i dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w szkolnej rzeczywistości, ale także dla wszystkich, którzy zaczynają swoją przygodę na stanowisku pedagoga szkolnego, jest to nie lada wyzwanie. Wielu z nas kończąc studia, czy to magisterskie, czy podyplomowe, ma pewne oczekiwania, co do swojej przyszłej pracy na stanowisku, którego wyuczyliśmy się na studiach. Czy rzeczywiście tak jest? Dobrze wiemy, że wiedza teoretyczna, która jest nam przekazywana, często niewiele ma wspólnego ze szkolną praktyką. Jednak właściwie każdy z nas, po czasie, łapie się na tym, że uległ swoim wyobrażeniom. Jakie myśli towarzyszą nowicjuszom? Zapraszam na krótką refleksję i zachęcam Was do podzielenia się w komentarzach, jak było (a może jest) w Waszym przypadku 😊


NIE MAM PRAWA DO BŁĘDU – jest to jedna z tych rzeczy, które rozumiemy po latach. Zaczynając pracę każdy z nas ma wobec siebie określone oczekiwania. Wymagamy od siebie m.in. wiedzy (najlepiej na każdy temat dotyczący edukacji i wychowania), doskonałej znajomości przepisów obowiązujących w oświacie oraz ogólnie przyjętych zasad funkcjonowania szkoły. Osoba prosto po studiach czy ta, która w szkole nigdy wcześniej nie pracowała, nie będzie wiedziała wszystkiego od razu. Potrzeba czasu, aby się wdrożyć (jest to coś normalnego), ale i przestrzeni na błędy, które zdarzają się nie tylko nowicjuszom – także osobom z dużym doświadczeniem. Nie jesteśmy robotami, ale ludźmi i każdy z nas ma prawo do błędu. Najważniejsze to wyciągać wnioski na przyszłość.


TO WSZYSTKO MOJA WINA – cokolwiek by się nie wydarzyło czujemy ogromną odpowiedzialność na sobie i nawet, jeśli nie zawsze wynika to z naszego błędu (do którego również mamy prawo – patrz punkt wyżej) i tak czujemy się winni. Warto pamiętać, że nigdy nie będzie tak, że zadowolimy wszystkich. Najważniejsze to postępować w zgodzie ze sobą i mieć poczucie dobrze wykonanej pracy. Na resztę, często nie mamy wpływu.


WSZYSTKO MUSZĘ ZROBIĆ SAM – syndrom tzw. “Zosi Samosi”. Nie możemy pokazać, że sobie nie radzimy, bo to oznaka słabości. Dlatego też, pedagog często bierze na swoje barki zwyczajnie za dużo. Umiejętność delegowania zadań, zwłaszcza na początku, przychodzi nam z trudem, bo przecież musimy się wykazać. Niestety często robimy to kosztem siebie i swojego życia prywatnego. Pytanie tylko, czy warto? Z doświadczenia mogę powiedzieć – nie warto.


WSZYSTKO MUSZĘ ZROBIĆ NA JUŻ – nie tylko sam/a, ale jak najszybciej to możliwe. Ktoś prosi mnie w ostatniej chwili o napisanie opinii – nie ma problemu, zrobię to już po swoich godzinach pracy. Nagłe spotkanie z rodzicem, który koniecznie musi się ze mną zobaczyć jeszcze tego samego dnia – oczywiście mimo, że mam już palny na popołudnie. Dyrekcja prosi o liczbowe zestawienie uczniów objętych pomocą psychologiczno-pedagogiczną na wczoraj – dobrze, przecież mam jeszcze noc. Oj nie może tak być. Warto szanować swoje granice oraz swój czas wolny, bo nikt inny tego za nas nie zrobi. 


NIKOMU NIE MOGĘ ODMÓWIĆ POMOCY – czyli muszę pomóc za wszelką cenę. Błędne myślenie, w którym zupełnie pomijamy siebie i swoje potrzeby. Nie można zapomnieć, że choć oczywiście nasza praca w dużej mierze polega na pomaganiu innym, chcąc pomagać, samemu trzeba być zaopiekowanym. W tym miejscu zawsze przypomina mi się sytuacja z samolotu – w momencie zagrożenia najpierw należy ubrać maskę z tlenem sobie. Dlaczego? Ponieważ chcąc pomóc innym, najpierw trzeba zadbać o swoje bezpieczeństwo. Nie inaczej jest w szkolnej rzeczywistości. Praca pedagoga jest obciążająca, ponieważ każda profesja związana z pomaganiem innym wiąże się z pewnym bagażem. Po pierwsze mamy poczucie, że zawsz trzeba być w formie (nie będąc w najwyższej dyspozycji ciężko komuś pomóc, a jak wiemy w życiu bywa różnie), po drugie pomaganie wiąże się z ogromnym obciążeniem problemami innych. Zwłaszcza osoby wrażliwe i empatyczne wiedzą o czym mowa. Czasami ciężko odciąć się od tego, co zostało nam powierzone.


MŁODY WIEK DZIAŁA NA MOJĄ NIEKORZYŚĆ – absolutnie nie. Każdy wiek ma swoje plusy i minusy. Poza tym wiek to tylko liczba. W pracy pedagoga szkolnego bardzo ważna jest osobowość, wiedza oraz osobiste doświadczenia, które każdy z nas (niezależnie od wieku) posiada. Z wielu rozmów z młodymi osobami, które zaczynają pracę na stanowisku pedagoga czy psychologa szkolnego wiem, że wiek jest im często wytykany. Tymczasem młodość w pracy w szkole ma wiele plusów. Po pierwsze chęci i energia, której często, po wielu latach pracy, brakuje osobom starszym. Młodzi ludzie mają także inne spojrzenie na problemy uczniów, bo niedawno sami podobne przeżywali. Potrafią wczuć się w sytuację i ze swojej perspektywy wesprzeć. Dodatkowo, prosto po studiach ma się świeżą i najbardziej aktualną wiedzę teoretyczną, która również jest niezwykle cenna. A doświadczenie buduje się z czasem. Poza tym nie zapominajmy – każdy z nas kiedyś zaczynał 😊


WSZYSCY MUSZĄ MNIE LUBIĆ – nie muszą i nie będą. Nie ma możliwości, aby każdemu dogodzić. Zwłaszcza w szkole, która jest bardzo specyficznym środowiskiem składającym się z nauczycieli, rodziców i uczniów. Biorąc udział w różnego rodzaju trudnych sytuacjach pedagog musi wybrać jedną stronę. Już samo to buduje emocje u tej drugiej. Podejmowanie wielu decyzji, niewygodne rozmowy z rodzicami, czy trudne sytuacje z uczniami mogą wiązać się z różnymi reakcjami każdej ze stron. Niemniej jednak zawsze trzeba być kulturalnym, obiektywnym i sprawiedliwym. Pozytywne nastawienie do danej sytuacji ma ogromne znaczenie w jej dalszym przebiegu, a uśmiech i dobre słowo zawsze łagodzi obyczaje.


NIE MA ZNACZENIA, JAK SIĘ UBIERAM – w myśl, jak cię widzą, tak cię piszą – ubiór ma znaczenie. W szkole nie ma określonego dress code dla nauczyciela. Tak naprawdę, w większości szkół panuje dowolność, co do stroju. Każdy pracownik szkoły może ubrać się, w taki sposób, jaki mu odpowiada. Uważam, że to duży komfort. Jednak czasami sama obserwuję, że niektóre osoby ewidentnie nie potrafią z tego przywileju korzystać we właściwy sposób. Mam tutaj na myśli głównie panie. Uczniowie oceniają, rodzice oceniają i oceniamy siebie nawzajem. Taka jest ludzka natura i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Dlatego też pedagog, który miewa trudne rozmowy z rodzicami, spotyka się z przedstawicielami innych instytucji, ściśle współpracuje z dyrekcją i nauczycielami powinien zadbać o swoją aparycję. Nie chodzi o przychodzenie do pracy w białej, odświętnej koszuli czy granatowej garsonce zapiętej pod szyję, ale o estetykę i kulturę ubioru. Dla mnie oznacza to rezygnację z krótkich czy dopasowanych spódnic/sukienek, bluzek z dekoltem, prześwitujących koszul itp. Chodzi o to, aby rozmówca mógł skupić się rzeczywiście na tym, co mamy do powiedzenia, a nie na naszym stroju, który mógłby rozpraszać. Dodam jeszcze, że w podobnym tonie powinien być utrzymany makijaż oraz manicure (neonowe kolory paznokci na co dzień to nie jest najlepszy wybór).


PEDAGOGA SZKOLNEGO UCZNIOWIE POWINNI SIĘ BAĆ – już kiedyś o tym pisałam 😊 Nie wiem jak było u Was w szkole, ale za moich czasów pedagog był swoistym „straszakiem” na „niegrzeczne” dzieci (bardzo nie lubię słowa niegrzeczne). Do pedagoga szło się za przewinienie, pedagog wręczał naganę, a kiedy wzywał rodzica – strach pomyśleć, co dziecko zrobiło. Nigdy nie chciałam być takim pedagogiem i od początku swojej pracy robiłam wszystko, aby odbiór mojej osoby był inny. I udało się. Dzieci nie tylko nie muszą, ale nie powinny bać się pedagoga. Nawet, jeśli prowadzimy z dzieckiem rozmowę dyscyplinującą należy zrobić to delikatnie, z pełnym poszanowaniem jego praw i pamiętając, że oceniamy zachowanie ucznia, nie jego samego. Już sama rozmowa z pedagogiem jest dla dziecka wystarczająco stresująca, nie ma co tego potęgować. Współcześnie pedagog powinien być osobą w szkole do której uczeń może przyjść, kiedy ma problem, który wysłucha, wesprze, a w sytuacji trudnej zapewni odpowiednią pomoc. Dzieci bardzo chętnie korzystają z takiej możliwości, kiedy osoba pedagoga jest kimś godnym zaufania.


NAWET CHORY/A MUSZĘ PRZYJŚĆ DO PRACY – jestem ciekawa, ilu z Was to się zdarzyło? W tym miejscu trzeba powiedzieć stanowcze nie. Kiedy jesteś chory/a, nie czujesz się na siłach (fizycznych lub psychicznych) – zostajesz w domu. Praca w szkole jest trudna i wymagająca. Potrzeba dużo siły oraz zdrowia, w pełnym jego zakresie, aby sprostać wymaganiom. Nie można narażać siebie, ani nikogo innego, bo ryzyko jest nieopłacalne. Pamiętajmy, zdrowie mamy tylko jedno i nikt oraz nic nam go nie zwróci. 


W KAŻDEJ SYTUACJI MUSZĘ SIĘ DOSTOSOWAĆ –  nie musisz. Najgorzej to robić coś wbrew sobie. Jeśli na przykład nie czujesz klimatu przebierania się na nietypowe święto szkolne – nie rób tego. I nie oznacza to, że nie potrafisz się bawić. Po prostu postępuj w zgodzie ze sobą, bo prawdziwy autorytet buduje się wtedy, kiedy nie udaje się kogoś, kim się nie jest. 


Co byście dodali? Podzielcie się swoimi doświadczeniami 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *