Koniec roku kalendarzowego to dla wielu z nas moment szczególny. Z jednej strony przynoszący ulgę, z drugiej skłaniający do zatrzymania się i spojrzenia wstecz. To czas, w którym naturalnie pojawiają się pytania: Co było dla mnie naprawdę ważne? Czego się nauczyłam/em? Co chcę zabrać ze sobą dalej?
Nie po to, by się rozliczać czy oceniać, ale by nadać sens doświadczeniom, które nas spotkały. Moim zdaniem to niezwykle ważne i potrzebne.
Rok, który był prawdziwy
Miniony rok nie zawsze był łatwy. Był za to prawdziwy – pełen emocji, niepewności, wyzwań i małych zwycięstw, których często nikt nie widział poza nami samymi. W pracy pedagoga rzadko mamy do czynienia z prostymi odpowiedziami. Częściej towarzyszymy dzieciom i młodzieży w procesach, które są długie, nieoczywiste i wymagające ogromnej cierpliwości.
Dlatego też pamiętajmy, że rozwój nie polega na braku błędów. Polega na gotowości, by zatrzymać się, zauważyć je i spróbować zrozumieć, co chcą nam powiedzieć. Każde potknięcie może być informacją – o granicach, o potrzebach, o kierunku, który warto zmienić.
Nie wszystko, co się nie udało, było porażką
W pedagogice porażka rzadko jest jednoznaczna. Są sytuacje, które nie przyniosły oczekiwanych efektów, mimo zaangażowania, wiedzy i dobrych intencji. Są rozmowy, które nie przyniosły zmiany. Są dzieci, którym nie udało się pomóc tak, jak bardzo byśmy chcieli.
Ale nie każde „nie udało się” oznacza, że było bez sensu. Często to właśnie te doświadczenia przychodzą po to, by nas zatrzymać, ochronić przed wypaleniem albo zmienić perspektywę. Czasem uczą pokory, wobec tego, na co nie mamy wpływu – i to również jest ważna lekcja.
Każdy dzień to mała lekcja
W naszej codzienności rzadko mamy przestrzeń na wnikliwą refleksję. Dni biegną szybko, a my przechodzimy z zadania do zadania. Dopiero z perspektywy czasu widać, że niemal każdy dzień niósł ze sobą jakąś lekcję – o cierpliwości, relacjach, komunikacji, granicach.
Nie wszystkie były przyjemne. Niektóre były trudne, obciążające emocjonalnie, a nawet bolesne. Ale wiele z nich było potrzebnych, bo uczyły uważności na siebie i innych. Bez tych doświadczeń trudno byłoby mówić o prawdziwym rozwoju.
Wystarczająco zamiast idealnie
Jeśli w tym roku coś było „wystarczające”, a nie idealne – to również jest sukces. W świecie edukacji (i nie tylko) łatwo wpaść w pułapkę perfekcjonizmu: idealnych spotkań, idealnych reakcji, idealnych efektów.
Tymczasem dojrzałość zawodowa często zaczyna się tam, gdzie kończy się presja bycia perfekcyjnym. Tam, gdzie pojawia się zgoda na ograniczenia – swoje, systemowe, sytuacyjne. „Wystarczająco dobrze” to często dokładnie tyle, ile było możliwe.
Dzieci potrzebują prawdziwych dorosłych
Miniony rok po raz kolejny pokazał, że dzieci nie potrzebują pedagogów doskonałych. Potrzebują dorosłych uważnych, obecnych i autentycznych. Takich, którzy potrafią przyznać się do błędu, nazwać emocje i być w relacji – nie tylko w roli.
To właśnie relacja, a nie idealne metody, najczęściej staje się czynnikiem zmiany. I to ona jest tym, co zostaje w pamięci dzieci na długo po zakończeniu roku.
Uważność i życzliwość wobec siebie
Zamykanie roku nie musi oznaczać stawiania sobie ocen ani tworzenia długiej listy postanowień. Czasem wystarczy chwila zatrzymania i uznanie tego, co było – z całym bagażem doświadczeń, emocji i niedoskonałości. Każdy z nas przeszedł przez ten rok na swój sposób, w swoim tempie, z własnymi zasobami i ograniczeniami.
Jeśli coś się udało – warto to zauważyć.
Jeśli coś było trudne – warto to uszanować.
A jeśli coś było „tylko” wystarczające – to często znaczy, że było dokładnie takie, jakie mogło być.
Zamykając rok, warto zabrać ze sobą nie tylko plany i cele, ale także życzliwość wobec siebie. Taką samą, jaką na co dzień okazujemy dzieciom, rodzicom czy współpracownikom.
Niech nowy rok nie zaczyna się od presji, lecz od uważności. Od troski o siebie, o relacje i o to, co naprawdę ma znaczenie – w pracy i poza nią.
Tego nam Wszystkim życzę 🙂


















